Na prośbę życzliwych ludzi zamieszczamy poniższy apel i życzymy powodzenia w zebraniu potrzebnych środków finansowych.
Hubert musi trafić na stół operacyjny najpóźniej za 3 tygodnie! Ratunku!
Mój syn na śmierć został skazany dwukrotnie. Najpierw przez okrutny los, który zesłał mu złośliwego guza, później przez ludzi, którzy przez rok leczyli go w niewłaściwy sposób...
Ponad rok temu Hubert trafił do szpitala z bólami kręgosłupa. Badania pokazały, że w rdzeniu kręgowym ukrywa się guz.
Od tamtego momentu wszystko dzieje się tak szybko! Lekarze natychmiast zdecydowali się przeprowadzić operację usunięcia guza. Godziny spędzone pod salą operacyjną dłużyły się w nieskończoność... Za ścianą obcy ludzie walczyli o moje dziecko, a ja byłem bezsilny.
Badania histopatologiczne wyciętego guza wykazały, że był niezłośliwy. Odetchnęliśmy z ulgą! Przez następne 10 miesięcy Hubert przechodził kontrolne badania. Guz się nie odbudowywał. Teraz miało już być dobrze!
Nasz świat runął z hukiem pod koniec lutego. Syn trafił na oddział neurochirurgiczny. Wiedzieliśmy, że dzieje się coś złego. Guz odrósł... Ale łagodny guz tak nie odrasta. Diagnoza potwierdzona przez szereg specjalistycznych badań sprawiła, że nasz świat rozsypał się w drobny mak... Gwiaździak Włosowatokomórkowy, III stopień złośliwości. Przeciwnik najgorszy z możliwych.
Okazało się, że diagnoza sprzed roku była błędna. W organizmie Huberta przez wiele miesięcy rozwijał się nowotwór złośliwy, a my nic nie mogliśmy z tym zrobić!
Hubert zaczął chemioterapię. Każdego dnia towarzyszyło mu cierpienie niemal nie do przeżycia. Nawet najsilniejsze leki nie były w stanie uśmierzyć bólu.
Ostra chemioterapia spowodowała porażenie czterokończynowe. Leczenie wyniszczyło cały organizm, ale guz nie dawał za wygraną. Stan Huberta pogarszał się z każdą godziną...
Patrzenie na jego cierpienie rozdzierało moje serce!
Skierowano nas do hospicjum... Nie było już nadziei.
Ale my wiedzieliśmy, że to nie mogło się tak skończyć! Odbijaliśmy się od wielu drzwi, szukając ratunku. Nikt nie chciał nam pomóc.
Aż wreszcie pojawiła się nadzieja! Profesor z Columbus w USA powiedział, że podejmie się leczenia! Jest tylko jeden warunek. Hubert jak najszybciej musi znaleźć się u niego.
Koszt takiego leczenia jest ogromny...
Błagam, pomóż ocalić moje dziecko!
Tata Huberta, Robert
Link do strony zbiórki